Do dziś pamiętam dzień, kiedy pierwszy raz na własne oczy zobaczyłem w akcji Newton MessagePad 110. Było to jakoś w 1995 roku. Pracowałem wtedy w firmie będącej jednym z kilku autoryzowanych sprzedawców Apple we Wrocławiu.

Strona 1 z 2

Tego dnia wszedł do salonu elegancki pan i zapytał o zasilacz do Apple MessagePad. Sprawdziłem w cenniku, zadzwoniłem do SADu (wówczas wyłączny dystrybutor Apple w Polsce) z pytaniem o czas oczekiwania (internet nie był jeszcze wtedy w praktycznym użyciu) i sam zacząłem wypytywać klienta o to, czy rzeczywiście ma „Newtona”.

Okazało się, że ma i do tego jeszcze bardzo intensywnie używa w marketingu oraz jako przedstawiciel handlowy. To właśnie spowodowało zapotrzebowanie na MessagePad Power Adapter, bo „Newton” zasilany był bateriami AA, które dość często (przy intensywnym użytkowaniu) trzeba było wymieniać. Klient pokazał mi urządzenie w akcji, jago aplikacje: od kalendarza po notatki i inne, to jak rozpoznaje rysowane figury geometryczne i pismo. No i się zakochałem w „Newtonie”! Niestety wtedy bez wzajemności.

Rozpowszechniające się komputery osobiste (lada 80 – 90 zeszłego wieku) szybko zyskały uznanie. Zaowocowało to tym, że wielu użytkowników zapragnęło mieć taki mały komputerek – cyfrowego asystenta zawsze przy sobie. Pierwsze urządzenia tego typu zaczęły pojawiać się w połowie lat 80 XX w. Bardziej przypominały one kalkulatory lub maleńkie notebooki z klawiaturą i zamykanym ekranem. Większość z nich (np. Atari Portfolio, który kiedyś miałem) pracowało pod kontrolą systemu podobnego do MS-DOS znanego z PC (i z nim częściowo zgodnego). Wyjątkiem były Psiony posiadające własny system EPOC (później poznaliście go jako Symbian). Tak było do połowy 1993 roku, w którym to pojawił się „Newton” od Apple.

„Newton” to nie było pierwsze podejście do asystenta

Choć Apple od lat eksperymentowało z „cyfrowymi asystentami” - np. pomysł „Navigatora” z 1986 roku - to idea przenośnego urządzenia bez klawiatury rodziła się w bólach i przybierała wiele różnych form, od „monstrów” wielkości grubej książki formatu B4 wyposażonych w dysk twardy po mniejsze urządzenia. I te ostatnie oraz same założenia systemu spodobały się ówczesnemu CEO Apple Johnowi Sculleyowi. Potrzeba było jeszcze kilku lat bardzo ciężkiej i stresującej pracy (jeden z członków projektu popełnił samobójstwo), wykupienia udziałów w firmie robiącej procesory ARM (których potomków używamy teraz w iUrządzeniach), aby asystent cyfrowy od Apple nadawał się do sprzedaży. Dla Sculleya „Newton” miał być produktem, który pozwoli mu wyjść z cienia Steve'a Jobsa i udowodni, że „sprzedawca słodzonej wody” (zanim trafił do Apple był szefem w Pepsico) może mieć innowacyjne pomysły.

„Newton” miał wiele cech wyróżniających go na istniejącym już rynku PDA. Po pierwsze wyposażony był w nowoczesny 32-bitowy, szybki procesor RISC ARM 610 taktowany zegarem 20 MHz. Wbudowane 640 KB pamięci RAM i 4 MB pamięci ROM (w niej mieścił się system operacyjny i dołączone aplikacje) to też było sporo. Możliwości rozbudowy zapewniało złącze na karty PCMCIA II. W standardzie był port szeregowy zgodny z LocalTalk i port podczerwieni do transmisji danych. To wszystko zamknięte w obudowie o wymiarach ~20 cm × 10 cm × 3 cm z czarno-białym ekranem o rozdzielczości 336 x 240 pikseli.

Karta PCMCIA z dodatkowym oprogramowaniem Karta PCMCIA z dodatkowym oprogramowaniem

Oprogramowanie sercem „Newtona”

Ale od sprzętu ciekawszy był sam system. „Newton” nie miał klawiatury. Obsługiwało się go za pomocą rysika. Jedną z jego „zalet” było rozpoznawanie pisma odręcznego, z którym niestety radził sobie bardzo różnie. Powstało na ten temat wiele anegdot, a sprawa miała charakter międzynarodowy, bo autorami części oprogramowania do rozpoznawania pisma byli Rosjanie. Na szczęście można było używać również wyświetlanej klawiatury QWERTY.

Już wtedy były na rynku urządzenia bez klawiatury, obsługiwane rysikiem, ale w porównaniu z „Newtonem” wypadały blado. Miały wolniejsze procesory i znacznie prostsze oprogramowanie oraz mniejsze możliwości rozbudowy.

Moja osobista przygoda z „Newtonem” zaczęła się w 1996 roku. W sprzedaży był już model 130 z systemem Newton 2.0, a niebawem miały się pojawić rewelacyjne i mocno przeprojektowane „Newtony” 2000. Lecz ja, niestety, musiałem się zadowolić wyprzedawaną przez Siemensa przeróbką MessagePad 100, czyli „Siemens Notephone”. W zasadzie różniła się ona od oryginału tylko brakiem tęczowego jabłuszka i oprogramowaniem po niemiecku. Te przykrości rekompensowała całkiem akceptowalna cena, bo „Notephone” nie odniósł sukcesu i Siemens pozbywał się resztek towaru za grosze.

Więcej o systemie „Newtona” dowiesz się na str. 2

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 1/2015:

Pobierz MyApple Magazyn 1/2015